sobota, 24 września 2011

Ramowy program centralnych obchodów 70 rocznicy apogeum banderowskiego ludobójstwa na Kresach Wschodnich II RP latach 1939-1947


Rok 2011
1.    Uroczystość nadania bibliotece publicznej na Gocławiu w Warszawie imienia Zygmunta Jana Rumla – 21.09.
2.    Ogłoszenie konkursu wiedzy o Kresach dla młodzieży szkół średnich i studentów – październik.
3.    Zintensyfikować starania o utworzenie Instytutu Kresów Wschodnich RP i Muzeum Kresów RP w Warszawie.
4.    Kontynuowanie starań o lokalizację symbolicznej mogiły ofiar ludobójstwa                na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.
5.    Sesja popularno-naukowa poświęcona dorobkowi śp. Wiktora Poliszczuka – 29.10. Ogłoszenie listopada – Miesiącem Wiktora Poliszczuka.
   
Rok 2012
6.    Kontynuacja konkursu wiedzy o Kresach RP.
7.    Sesje popularno-naukowe m.in. nt.: przyczyn ludobójstwa na Kresach, Samoobrony Kresowej, ideologii OUN-UPA, działań OUN w III RP – I półrocze.
8.    Uroczyste poświęcenie symbolicznej mogiły na Cmentarzu Wojskowym                    na  Powązkach – lipiec.
9.    Wzniesienie i uroczyste odsłonięcie pomnika ofiar banderowskiego ludobójstwa         w Warszawie – wrzesień.
10. Konferencja naukowa na temat Uchwały Senatu RP z dnia 3 sierpnia 1990 r.            w sprawie potępienia Akcji „Wisła”. Uchwała była efektem zafałszowania faktów         i dała impuls do dalszego zakłamywania historii stosunków polsko-ukraińskich.
11. Zakończenie historyczno-politycznych tematów „rozliczeniowych”. Przygotowanie gruntu do poprawnych, opartych na prawdzie, relacji między Polakami i Ukraińcami.

 Rok  2013
12. Kontynuacja sesji popularno-naukowych – styczeń-maj.
13. Rozstrzygnięcie Konkursu wiedzy o Kresach – lipiec.
14.  Międzynarodowa sesja naukowa na temat przyszłości stosunków polsko-ukraińskich.
15. Centralne uroczystości 70. rocznicy ludobójstwa na Kresach – 11 lipca. Mamy nadzieję, że odbędą się one w Warszawie przed pomnikiem ku czci ofiar, który        do tego czasu powinien nareszcie powstać.
16. Uroczystości lokalne i środowiskowe powinny się odbywać według autonomicznych programów, nie kolidując z centralnymi.

UCHWAŁA W SPRAWIE OBCHODÓW 70 ROCZNICY LUDOBÓJSTWA NA WOŁYNIU I MAŁOPOLSCE WSCHODNIEJ W LATACH 1939 – 1947


I
1.    Mimo upływu prawie  siedemdziesięciu lat od ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej oraz deklarowanego strategicznego partnerstwa Polski i Ukrainy, szczątki pomordowanych Polaków poniewierają się w nieznanych i nieoznaczonych miejscach.              W związku z tym apelujemy do władz Rzeczypospolitej Polskiej i Rady Ochrony pamięci Walk i Męczeństwa o:
            a)czynne włączenie się w obchody 70 rocznicy ludobójstwa w duchu prawdy
               historycznej,
b)    intensyfikację prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych oraz dokonania godnego pochówku ofiar,
c)    zapewnienie odpowiednich środków finansowych oraz ochronę osób prowadzących ekshumację i prace badawcze.
2.    Domagamy się od Sejmu i Senatu RP oraz parlamentu Ukrainy jednoznacznego potępienia zbrodni ludobójstwa dokonanego na Kresach Wschodnich II RP oraz uznania OUN i UPA za formacje zbrodnicze. W razie braku reakcji postulujemy przekazanie tych spraw do rozpatrzenia przez właściwy trybunał międzynarodowy.
3.    Stanowczo żądamy, aby Sejm RP ustanowił dzień 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian.
4.    Domagamy się od władz Rzeczypospolitej i władz samorządowych Stolicy, zezwolenia na postawienie w godnym miejscu Warszawy pomnika upamiętniającego ofiary banderowskiego ludobójstwa według projektu prof. Mariana Koniecznego. Inskrypcja na pomniku musi w sposób jednoznaczny świadczyć o ludobójczym charakterze mordów oraz wskazywać sprawców, tzn. OUN-UPA.
5.    Stanowczo żądamy od władz wszystkich szczebli, aby respektowały dyspozycję zawartą w uchwale Sejmu RP z dnia 15 lipca 2009 r.: „Tragedia Polaków na Kresach Wschodnich II RP powinna być przywrócona pamięci historycznej współczesnych pokoleń. Jest to zadanie dla wszystkich władz publicznych w imię lepszej przyszłości i porozumienia narodów naszej części Europy, w tym szczególnie Polaków i Ukraińców”.
6.    Domagamy się, aby w podręcznikach szkolnych i akademickich problematyka ludobójstwa na Kresach została uwzględniona i właściwie oświetlona. Nadto żądamy uwzględnienia w kanonie lektur obowiązkowych książek poświęconych problematyce ludobójstwa i opuszczenia Kresów.  
7.    Zwracamy uwagę, że władze wszystkich szczebli i odpowiednie służby mają obowiązek reagowania na fałszowanie historii oraz wszelkiego rodzaju oszczerstwa i pomówienia pod adresem Polaków.

II
Protestujemy przeciwko organizowaniu uroczystego  odsłonięcia pomnika przypadkowych ofiar cywilnych akcji wojskowej polskiego podziemia w Sahryniu          i obecności tam prezydentów RP i Ukrainy. Ich obecność będzie legitymizowała fałszerstwa głoszone przez szowinistów ukraińskich – pogrobowców Bandery. Sprzeciwiamy się gloryfikacji ludobójców z UPA, policji ukraińskiej w służbie niemieckiej i SS-Galizien, poległych w walkach w Sahryniu. Kategorycznie żądamy odwołania tych uroczystości.
III
Domagamy się poddania rewizji Uchwały Senatu RP z dnia 3 sierpnia 1990 roku, potępiającego Akcję „Wisła”, bowiem podjęto ją na podstawie fałszywych przesłanek. Dała ona impuls do dalszego fałszowania historii stosunków polsko-ukraińskich.   

IV
Przyjmujemy program obchodów 70 rocznicy ludobójstwa. (W załączeniu.)


 Sekretarz Komisji                                                        Przewodniczący Komisji
Uchwał i Wniosków                                                          Uchwał i Wniosków
                                                                                       
 /Zbigniew Lipiński/                                                 /Prof. dr hab. Leszek Jazownik/                                                    

wtorek, 9 sierpnia 2011

Działalność faszytowskiej "Swobody" na Ukrainie.




We wsi Ostrówki, powiat Luboml na Wołyniu, w czasie ekshumacji w 1992 roku wydobyto szczątki 330 osób. Na zdjęciu, pan dr Leon Popek z Lublina, podczas ekshumacji. W 2011 roku odkryto dalszych pięć dołów, w których zakopano dzieci i kobiety. Prezydenci Polski i Ukrainy chcą uczcić ofiary, postawieniem pomnika. Proszę zobaczyć, jak zachowuje się wobec tego faktu ukraińska "Swoboda" na Wołyniu.



Tłumaczenie z "Wołyńskiej Prawdy".

15:12 | 08.08.2011

"Tjagnybokowcy" na Wołyniu określili Klimczuka mianem "duńskiego" namiestnika

Powodem do takiego stwierdzenia "Swobody" stała się jej ocena działań wołyńskiego gubernatora Borysa Klimczuka w kwestii uporządkowania na Wołyniu miejsca pamięci narodu polskiego, - informuje wydanie internetowe "Wołyńska Prawda."
Służba prasowa wołyńskiej obwodowej (wojewódzkiej) organizacji WO "Swoboda" ogłosiła, co następuje:

"Gubernator" Wołynia Borys Klimczuk nie ukrywa swego rozdrażnienia faktem przyznania przez Radę Miejską Łucka środków finansowych na sporządzenie pomnika Stepana Bandery. Tymczasem Klimczuk nakazał przyznanie znacznie większych środków finansowych, zasobów materialnych i ludzkich, aby postawić pomnik tym, którzy w latach 40-tych ubiegłego wieku wyrzynali Ukraińców...

Wszystko staje się oczywiste po dokonaniu porównania. Właśnie to przychodzi na myśl po ostatnich działaniach i publicznych wypowiedziach przedstawicieli naszej lokalnej namiestniczej władzy. To smutne, ale prawdziwe: przedstawiciel władzy, w dodatku pochodzący z Wołyniu, który nazywany jest "kolebką UPA", wydaje się, robi wszystko, aby Wołyń się cmentarzyskiem UPA. Jak można przeobrażać się w trybuna i przywódcę wrogiego anty-ukraińskiego obozu przeciwników sporządzenia pomnika dla prawdziwego światła ukraińskiego oporu i księcia - rycerza walki  - Stepana Bandery?

Ktoś próbuje przedstawiać to jako pluralizm myśli i demokrację. Lecz czy można powoływać się na tak zwany pluralizm, aby uzasadnić swoją pogardę dla symboli narodowych? Czy współcześni i dawniejsi "bolszewicy" potrafią podać wiele przykładów pluralizmu opinii przy sporządzaniu wszelkich pomników "sowieckiej" epoki lub przy niszczenie cerkwi w tym czasie? Kto wtedy pytał o opinię zwykłego Ukraińca? Ktoś będzie znieważać i wykorzystywać, lub co gorsze - zabijać twojego ojca lub matkę, twoje dzieci, braci i siostry, twoich rodaków, a ty będziesz nazwać to demokracją i pluralizmem myśli?

Czy nie perwersyjnym masochistą będziesz po czymś tym? A czy naród - to nie jest jedna wielka rodzina? Co więcej, nie mając dotychczas takiego miejsca, nie mamy teraz prawa, by uhonorować tych bohaterów, którzy oddali życie za naszą wielką rodziną? Nie, nie będę zważał na opinię wrogów na temat tego, jak mam uczcić naszą narodową dumę!

Taki pośpiech wołyńskich apologetów reżimu Janukowycza jest zrozumiały, gdyż administracja prezydenta systematycznie przygotowywała grunt do uległości opinii publicznej wobec stronniczych decyzji sądów, które właśnie w tym czasie wydawały wyroki o zniesieniu tytułów Bohatera Ukrainy dla Bandery i Szuchewycza.

Uzasadniając swoje stanowisko w sprawie pomnika Stepana Bandery w Łucku, "duński" namiestnik na Wołyniu wyszukuje jakichś uzasadnień ekonomicznych, wygadując bzdury o odbieraniu środków na budowę ocieplanych WC i szatni dla dziewcząt w szkołach lub z budżetu na remonty dróg. To może warto spróbować wyszarpnąć spod jednego miejsca swojego "pana" (Janukowycza - tłumacz) niesławnie znany złoty sedes z WC w siedzibie prezydenta w Międzygórzu, a za uzyskane pieniądze zainstalować ogrzewanie w kilku szkolnych latrynach? To rozwiązałoby problem braku pieniędzy...

Cały ten te wyżej wymieniony histeryczny anty-ukraiński zgiełk powiązany jest z jeszcze jedną drażliwą sprawą. Jak już informowano w trakcie roboczej narady z Borysem Klimczukiem 20 czerwca tego roku, na terenie rejonu (powiatu) Luboml naszego obwodu (województwa) planowane jest uroczyste odsłonięcie uporządkowanego miejsca pamięci narodu polskiego. W szczególności chodzi o miejsca pochówków Polaków w pobliżu dawnej wsi Ostrówki, które znajdują się na terytorium sołectwa wsi Równe. Przypominam słowa Klimczuka: "Do miejsca pochówku zrobimy drogę, uporządkujemy teren. Wszystko to, co powinien zrobić cywilizowany kraj. Wyłącznie na koszt państwa ukraińskiego"- powiedział.

Polskie media już informują, że otwarcie tego miejsca odbędzie się z wielką pompą, z udziałem prezydentów obu państw. Według wstępnych informacji spotkanie początkowo miało odbyć się pod koniec sierpnia. Ale z jakichś powodów zostało rzekomo przeniesione na połowę września.

W minioną sobotę odwiedziłem to miejsce wraz z dziennikarzami i lokalnym znawcą terenu. Wielkość "uporządkowania" tego miejsca jest imponująca, robi wrażenie! Kładziona jest nowa asfaltowa droga na utwardzonym podłożu prowadząca do leśnej głuszy, w miejsce odległe gdzieś do pięciu kilometrów od wsi. Ściągnięto wielką ilość jednostek ciężkiej techniki budowlanej z całego obwodu (województwa). Wszystkie rejonowe (powiatowe) firmy budowy dróg faktycznie pracują tutaj. Pytam: "Chłopaki, skąd jesteście?". W odpowiedzi słyszę: "Manewicze, Łokacze, Kiwerce..."

Pracują tam również pracownicy kilku leśnictw. W wyniku tych działań wyrąbywane są hektary cennych gatunków drzew. Leśnicy "nie do kamery" mówią, że przedtem na takie "cięcia" otrzymywano zgodę z samego Kijowa...

U większości pracujących tutaj -  nastrój przygnębienia. Rzuca się w oczy, że nie podoba im się ani cel przedsięwzięcia, ani organizacja wszystkich prac przygotowawczych. Mieszkańcy okolicznych wsi są oburzeni, bo wciąż jeszcze żyją starsi mieszkańcy, którzy pamiętają, jak Polacy w latach 40-ych ubiegłego stulecia wyrzynali Ukraińców w okolicy. Jednak w okolicy nie ma żadnego, nawet jednego znaku pamięci, postawionego przez państwo dla uczczenia naszych rodaków zamordowanych przez Polaków w tych miejscach! A w rejonie Lubomla takich miejsc jest wiele. Teraz każdy może o tym się przekonać, przeglądając książkę "Krwawy Wołyń" Iwana Olchowskiego.

Cmentarz polski w tym miejscu - jest dosyć stary. Są tu nagrobne kamienie jeszcze z XIX wieku, nawet tablica pamiątkowa poległych w wojna polsko-sowieckiej w latach 20-ych ubiegłego wieku. W rzeczywistości jest to rodzaj zbiorowego polskiego cmentarza, gdzie Polacy z wielu wiosek z całej okolicy odbywali obrzędy pogrzebowe.

Ostatnio w tym miejscu pojawiło się wiele nowych drewnianych krzyży bez jakichkolwiek napisów na nich, które zmuszają naszych leśników do ograniczenia działań gospodarczych. Dlaczego ustawiono tak wiele krzyży i na jakich zasadach wybrane jest miejscu ich ustawienia - jeszcze dokładnie nie wiadomo. Wiadomo, że w tych miejscach zauważalne są doły, w których znajduje się wiele ludzkich kości. Według nich strona polska rzekomo ma określić liczbę Polaków zamordowanych w tym miejscu podczas ukraińsko-polskiego konfliktu w latach 40-ych ubiegłego wieku.

Powstaje pytanie, czy uzgodnione są działania Polaków na naszym terytorium, zmierzające do ustalenia liczby ofiar konfliktu, ustanowienia pomników, napisy na nich? Kto reprezentuje interesy naszej strony? Dlaczego jest to informacja niedostępna dla naszego społeczeństwa? Kiedy wreszcie nasi możnowładcy skłonią Polaków do adekwatnego uszanowania miejsc miejsca pamięci Ukraińców, którzy zginęli z rąk szowinistów polskich w czasie konfliktu polsko-ukraińskiego? Jaki przekaz informacyjny będzie zawarty w  tekście przemówienia Janukowycza podczas spotkania w tym miejscu ze swoim polskim odpowiednikiem?

Ale zamiast zająć się tymi kwestiami, obecna obwodowa (wojewódzka) władza wykonawcza, oczywiście, wysługuje się polskim i moskiewskim patronom swojego szefa, co więcej, na odwrót, działa na szkodę interesów ukraińskich. Biorąc pod uwagę, że akurat zbiega się to w czasie z kwestią sporządzenia pomnika Stepanowi Banderze - przywódcy walki przeciwko moskiewskiemu i polskiemu uciskowi narodu ukraińskiego - staje się zrozumiałe, jak wielkiego uczucie dyskomfortu doznaje  towarzysz Klimczuk, który faktycznie ponosi odpowiedzialność za budowę pomnika Polaków w rejonie (powiecie) Luboml.

Więc co, "gubernatorze", będziemy gnębić swoich dla wygody obcym? Ile kilometrów dróg komunalnych można by wyremontować i ogrzewanych ukraińskich szatni i WC zbudować w szkołach za sumę kosztów przygotowań spotkania Janukowycz na Lubomelszczyźnie? W istocie, jak u Szewczenki "I martwym, i żywym, i nienarodzonym."

sobota, 6 sierpnia 2011

DO POSŁÓW SEJMU RZECZPOSPOLOTEJ POLSKIEJ

Środki masowego przekazu w Polsce i na Ukrainie opublikowały informacje, że prezydenci obu krajów przygotowują jesienią 2011 roku „Wielkie pojednanie” polsko-ukraińskie.

     Jestem Kresowianinem z Wołynia i autorem książki ZBRODNIE BEZ KARY, prezentowanej na stronie www.kuzmicz.pl  . Pragnę zwrócić uwagę, że „pojednania” polsko-ukraińskie już były robione:

a)     11lipca 2003 roku przez Aleksandra Kwaśniewskiego i Leonida Kuczmę    w Porycku (obecnie Pawliwka),
b)    13 maja 2006 roku przez Lecha Kaczyńskiego i Wiktora Juszczenkę.

     Wynik tych dwóch „pojednań” był dla Polski kompromitujący i poniżający Polaków. Czy planowane „pojednanie” polsko-ukraińskie ma być trzecią kompromitacją dla nas Kresowian i dla Polski? Nam Kresowianom nie potrzeba żadnego pojednania z narodem ukraińskim, bo on przeciwko Polakom nie walczył. Chodzi więc nie o pojednanie, a wyraźne, bez niedomówień potępienie zbrodni OUN – UPA dokonanych na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Potrzebne jest nie pojednanie, ale Ustawa Sejmu RP uznająca organizacje OUN – UPA i SS „Hałyczyna” za organizacje zbrodnicze i zakazująca propagowanie ich faszystowskich ideologii w Polsce.

     Skazanych w Polsce bandytów z UPA należy zaliczyć do zbrodniarzy i unieważnić „Kwestionariusze” wystawione przez IPN, zaliczające bandytów z UPA do kategorii osób „Represjonowanych w PRL ze względów politycznych”. Czy to tak ma wyglądać „pojednanie”,  z bandytami ?

    Bez potępienia zbrodni OUN –UPA i SS „Hałyczyna” za ich morderstwa i ludobójstwo organizatorzy „pojednań” kompromitują nas Polaków i takim „pojednaniom” mówimy stanowczo  NIE.

     Zwracam się do Was Panowie posłowie z apelem. Nie czekajcie na gorzki finał, a podejmujcie osobiście działania, by sprawiedliwości stało się zadość.

 Z należnym szacunkiem
 Mjr Łukasz Kuźmicz

niedziela, 10 kwietnia 2011

ZBRODNI NIE MOŻNA NAZYWAĆ POLONIZACJĄ, ANI TEŻ KONFLIKTEM.

Jestem byłym mieszkańcem Wołynia. W dokonane przez OUN - UPA 30.08.1943 r. rzezi mieszkańców wsi Ostrówki i Wola Ostrowiecka (1.179 Osób) i innych wsiach w powiatach: Lubomelskim i kowelskim - (15.000 Osób), uśmierconych zostało toporem z mojej rodziny 11 osób. Mojej rodzinie spalono dom i zabrano wszystko.
Po przyjeździe do Polski byłem bezpośrednim świadkiem wielu zbrodni UPA na Rzeszowszczyźnie. Sprawy ludobójstwa UPA na Kresach są niestety pomijane, fałszowane i zastępowane - przez niedouczonych historyków- słowami: "polonizacja Wołynia", " konflikt polsko= - ukraiński", " wypędzenie Polaków z Wołynia" i t p. Ani słowa o tym, że były to masowe okrutne morderstwa i ludobójstwo.
Jak można spłycać do takich absurdów ewidentne ludobójstwo, udokumentowane w takich opracowaniach, jak: E i W. Siemaszko, kwartalniki NA RUBIEŻY, Testament Wołyński i Cmentarz parafialny w Ostrówkach - dr Leona Popka, Krwawe żniwa - gen. Czesława Piotrowskiego, Kwestia ukraińska i eksterminacja ludności polskiej w Małopolsce Wschodniej - dr Lucyny Kulińskiej, czy ostatnio wydana książka: Przemilczane ludobójstwo na Kresach, której autorem jest ks. Tadeusz Isakowicz - Zaleski, brutalnie atakowany za jej wydanie. Odsłania ona gorzkie fakty, ale prawdziwe: udział w tym ludobójstwie księży ukraińskich obrządku grekokatolickiego.
Nie jest tajemnicą, że księża grekokatoliccy na Ukrainie i w Polsce uczestniczą i teraz aktywnie w błogosławieniu stawiania pomników dla zbrodniarzy z UPA. Na Zachodniej Ukrainie dochodzi obecnie do oficjalnej faszyzacji życia przez niedobitków z OUN UPA, SS "Hałyczyna", policjantów w służbie Hitlera i własowców, którzy przy milczącej aprobacie polskich polityków i niestety - duchowieństwa tez. Nie przypadkowo, więc Ukazem Nr 965/2007 z dnia 12.10. 2007 r. prezydent Wiktor Juszczenko, nadał tytuł "bohatera Ukrainy" największemu mordercy Polaków na Wołyniu: Szuchewycz Romanowi ps."Taras Czuprynka", który w stopniu, kpt. Wehrmachtu 30.06.1941 r. dowodząc batalionem "Nachtigall", wymordował we Lwowie profesorów. Na Polesiu utworzył później UPA i dokonał masowoch rzezi, najpierw Żydów, a potem Polaków.
Czy to takich "bohaterów" potrzebuje dzisiaj Ukraina do swojego istnienia?. To grupa morderców uzurpuje sobie prawo do reprezentowania około 50 milionowego narodu ukraińskiego, a ci co milczą w Polsce na ten temat, de facto im pomagają - ze szkodą dla nas - Kresowiaków i dla Polski. Oburza nas i niepokoi to, że przedstawiciele kościoła rzymskokatolickiego w Polsce, zamiast poprzeć i wyrazić najwyższe uznanie ks. Tadeuszowi Isakowicz - Zaleskiemu za Jego trud w odsłanianiu prawdy historycznej, poddaje się fałszywym ocenom, nagonce i ograniczaniem głoszenia prawdy. N= to Kresowiacy nigdy się nie zgodzą. Domagamy się pełnego szacunku, dla ks.Tadeusza Isakowicz-Zaleskiego i poparcia w szerokiej dystrybucji Jego książki: Przemilczane ludobójstwo na Kresach.
Jako mieszkaniec Wołynia mam pełne prawo zabierać w tej sprawie głos. Właśnie z powodu przemilczania ludobójstwa OUN - UPA na Kresach i po wojnie w Polsce, by dać świadectwo prawdzie - napisałem i wydałem na własny koszt książkę: ZBRODNIE BEZ KARY, która prezentowana jest w internecie na stronie: www.kuzmicz.pl.
Zapraszam uprzejmie do obejrzenia tej strony. Jest ona jeszcze jednym dokumentem prawdy, którą głosi Ks. Tadeusz Isakowicz - Zaleski. Moim życzeniem i Kresowiaków jest, by Ks. Kardynał Metropolita Stanisław Dziwisz stanął w obronie Ks. Tadeusza Isakowicz - Zaleskiego, któremu my Kresowiacy serdecznie dziękujemy za wydanie tak wspaniałej książki i głoszenie prawdy o ludobójstwie OUN -UPA na Polakach.
 

                                                                                          Łukasz Kuźmicz.

OD OGNIA, WODY I TAKICH PREMIERÓW CHROŃMY POLSKĘ.

 Jest to stanowisko zajęte publicznie przez byłego premiera Polski Jana Olszewskiego w odniesieniu do zbrodni OUN - UPA na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.


http://www.stankiewicze.com/ludobojstwo/historia_polski.html

sobota, 2 kwietnia 2011

Ze zbrodni do szpiegostwa.

Przedstawiam materiał opublikowany w magazynie "Wiedza i Życie", na temat szpiegowskiej działalności OUN-UPA po operacji wojskowej "Wisła".

http://ioh.pl/artykuly/pokaz/spadochroniarze-oun-historia-desantw-z--maja--r,1071

V KOLUMNA OUN W POLSCE ?


      Od czasu powołania w Polsce IPN (Instytut Pamięci Narodowej)  ustawą z dnia 18 grudnia 1998 roku (Dz. U. Nr  155,  poz. 1016 z późn. zm.), w prasie i w Internecie ukazały się dość ostre, ale bardzo rozważne i realne, głosy krytyczne  o jego działalności. Niepokojące jest to, że te krytyczne głosy nie są przez rządzących brane pod uwagę, a IPN  - niczym  „państwo w państwie” - kompromituje Polskę i Polaków swoimi decyzjami   i postępowaniami.

      Działająca w ramach IPN Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, prawdziwych zbrodniarzy      z OUN – UPA wybiela i umarza śledztwa, prowadzi natomiast setki spraw wydumanych o nieistniejącej komunie i zbrodniarzach komunistycznych,  a często przeciwko tym, którzy walczyli z OUN – UPA.

       Takie działania są całkiem możliwe, jeżeli w IPN zatrudnieni są historycy ukraińskiego pochodzenia o poglądach probanderowskich, pokroju dr Grzegorza Motyki, który pracując w IPN w Lublinie, wydał książkę:  TAK BYŁO W BIESZCZADACH. Przedstawił w niej banderowców jako szlachetnych i  humanitarnych „partyzantów”  -przestrzegających konwencję międzynarodową -  wypuszczających wziętych do niewoli żołnierzy Wojska Polskiego, bez ich obrażania, nakarmionych i z opatrzonymi ranami, a Polskie Wojsko nazwał „ludojadami”.

      Ponieważ omawiany temat jest obszerny, dla przykładu podam tylko jedną sprawę śledczą, powadzoną przez IPN w Rzeszowie przeciwko zbrodniom UPA, których na Rzeszowszczyźnie w latach 1944 – 1948  było nie kilka a tysiące. Wiele z nich udokumentowałem i opisałem w swojej książce ZBRODNIE BEZ KARY, AP-W „Sandra” Rzeszów 2006 r.

      Śledztwo IPN o sygn. S 59/09/Zi w sprawie zbrodni przeciwko ludzkości polegające na zaplanowaniu i zorganizowaniu ataku na wsie zamieszkałe przez Polaków. Sprawa przedstawiała  się następująco:

      W nocy (o godzinie 22.00) z 4/5 października 1945 roku, sotnie UPA dowodzone przez ich dowódców: Włodzimierza Szczygielskiego ps. „Burłaka” i druga pod dowództwem Hryhoryja Jankowskiego ps. „Łastiwka”, otoczyły polskie wsie: Dylągówkę i Sietnicę. Sotnia UPA dowodzona przez Mychaiła Dudę ps. „Hromenko” otoczyła wsie Pawłokomę i Bartkówkę. Wszystkie te sotnie wchodziły w skład kurenia UPA dowodzonego przez Mychaiła Galo ps. „Konyk”, działającego w Okręgu I OUN – stanowiącym w strukturze UPA odcinek taktyczny „ŁEMKO”.

      W rezultacie tego napadu – według ustaleń IPN  -  we wsi Bartkówka zabitych zostało 11 osób, a trzy doznały trwałego kalectwa. Z innych wsi nie podano ilości ofiar w ludziach. Sotnie UPA w czasie napadu dokonały kradzieży mienia w postaci zwierząt gospodarczych, rzeczy osobistych, pieniędzy, odzieży, sprzętu gospodarstwa domowego. Spalono domy mieszkalne i budynki gospodarcze wraz ze sprzętem rolniczym i płodami rolnymi w 145 gospodarstwach.

      „Śledztwo w tej sprawie – jak podaje na swej stronie IPN – Komisja Ścigania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu w Rzeszowie – umorzono 22 lipca 2009 r., wobec braku cech zbrodni przeciwko ludzkości i przedawnienia karalności. Oceniając zebrany w toku postępowania materiał dowodowy stwierdzono, że zbrodnie popełnione przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej w Bartkówce nie noszą cech zbrodni przeciwko ludzkości w rozumieniu Art.3 ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej”.

      Czyli Kwestionariuszem nr Rz/WSR/0297, opublikowanym obok, wypełnionym przez dr Tomasza Berezę, znak akt: Sr. 1013/48 bandyta Szczygielski Włodzimierz ps. „Burłaka” – dowódca sotni UPA, został zrehabilitowany ze zbrodni na Polakach  i uzyskał w IPN Rzeszów: STATUS OSOBY REPRESJONOWANEJ PRZEZ PRL ZE WZGLĘDÓW POLITYCZNYCH. Osobami natomiast, które represjonowali „szlachetnych” bandytów, są funkcjonariusze Urzędów Bezpieczeństwa, Prokuratorzy, Sędziowie i Ławnicy, którzy prowadzili sprawy przeciwko nim i skazali prawomocnymi wyrokami,  za popełnione zbrodnie.

      Podczas gdy bandytom z UPA umarza się sprawy z braku cech ludobójstwa  i przedawnienia w rozumieniu art. 3 ustawy o IPN, to z tego samego artykułu prowadzonych jest  setki śledztw przeciwko funkcjonariuszom Urzędów  Bezpieczeństwa, za – świadome lub lekkomyślne - drobne, głupie i nieodpowiedzialne wybryki, czy nawet przestępstwa, zakwalifikowanych przez IPN jako zbrodnie komunistyczne powiązane z ludobójstwem.

      W świetle tych faktów, ślepego lub świadomego popierania przez cztery lata Wiktora Juszczenkę, który z morderców Polaków: Stepana Banderę i Romana Szuchewycza uczynił „bohaterów”, stawianie w Polsce pomników dla UPA, legalnie i nielegalnie, a rozbieranie polskich - należy sądzić, że V Kolumna OUN – w myśl jej uchwały z 22 czerwca 1990 r. -  usadowiona jest głęboko w IPN i działa bardzo aktywnie.

      Politykom, rządzącym Polską i nie zwracającym uwagi na to, co czyni IPN w Polsce – należy postawić pytanie:  kiedy obudzą się z letargu i spojrzą trzeźwo  na to, co wyprawia IPN w Rzeszowie, pozbawiony wszelkiego nadzoru i kontroli ? Żeby tylko nie było za późno i Polak nie stał się „ mądrym po szkodzie ”.   

      W swojej ocenie nie jestem odosobniony. Ostrzegał o tym dość wyraźnie w tygodniku MYŚL POLSKA jego Redaktor Naczelny Pan Jan Engelgard w artykule: INSTYUT PAMIĘCI UKRAIŃSKEJ POWSTAŃCZEJ ARMII, który w całości zamieszczam obok swojego artykułu.

      Omawiając ten temat zwracam się do naszym senatorów, którzy swoją uchwałą z 03 sierpnia 1990 r.  potępili operację wojskową „Wisła” przeciwko UPA, a także posłów, ministrów MSW i A, MON, MSZ i Edukacji, by obejrzeli film ukraiński „ŻELAZNA SOTNIA” , nakręcony w 2005 roku przez studio Ołesia Janczuka w Kijowie,  a rozpowszechniany przez Wytwórnie Filmową MEMORIAŁ w Kijowie. Jest on właśnie poświęcony sotni UPA „Hromenki”, która spaliła omawiane polskie wsie Pawłokomę i Bartkówkę. Antypolskiej podłości w tym filmie nie brakuje. Pokazana jest „bohaterska ” walka  zbrojna „Hromenki” z jednostkami wojskowymi ZSRR i Wojskiem Polskim  w naszych Bieszczadach i południowo – wschodnich terenach Polski, określanych przez OUN jako „Zakierzońskij” kraj Ukrainy, który Stalin zabrał Ukrainie i oddał Polsce.

      Ten film powstał wówczas, gdy opiekunowi banderowców Wiktorowi Juszczence polscy politycy pomogli zasiąść na stołku prezydenckim na Ukrainie i przyjmowano w Polsce z największymi honorami, obdarzono tytułem doktora honoris causa i stawiano w Polsce dla UPA pomniki. Polski film natomiast „Ogniomistrz Kaleń”, oparty na historycznej powieści płk Jana Gerharda, a dotyczący zbrodni UPA w Bieszczadach, odłożono do lamusa, by „nie urazić” W. Juszczenki i „nie zadrażniać” stosunków polsko – ukraińskich.
Taką ciemnotę wcisnął OUN polskim politykom swoją uchwałą z 22 czerwca 1990- r. i w tym Polska tkwi do dzisiejszego dnia.

       NAJWYŻSZY CZAS NA OPAMIĘTANIE PANOWIE, BO JAK DALEJ TAK BĘDZIE TO PRZYSZŁE POKOLENIA PRZEKLNĄ WAS.

                                                            
                                            Mjr  Łukasz Kuźmicz