wtorek, 9 sierpnia 2011

Działalność faszytowskiej "Swobody" na Ukrainie.




We wsi Ostrówki, powiat Luboml na Wołyniu, w czasie ekshumacji w 1992 roku wydobyto szczątki 330 osób. Na zdjęciu, pan dr Leon Popek z Lublina, podczas ekshumacji. W 2011 roku odkryto dalszych pięć dołów, w których zakopano dzieci i kobiety. Prezydenci Polski i Ukrainy chcą uczcić ofiary, postawieniem pomnika. Proszę zobaczyć, jak zachowuje się wobec tego faktu ukraińska "Swoboda" na Wołyniu.



Tłumaczenie z "Wołyńskiej Prawdy".

15:12 | 08.08.2011

"Tjagnybokowcy" na Wołyniu określili Klimczuka mianem "duńskiego" namiestnika

Powodem do takiego stwierdzenia "Swobody" stała się jej ocena działań wołyńskiego gubernatora Borysa Klimczuka w kwestii uporządkowania na Wołyniu miejsca pamięci narodu polskiego, - informuje wydanie internetowe "Wołyńska Prawda."
Służba prasowa wołyńskiej obwodowej (wojewódzkiej) organizacji WO "Swoboda" ogłosiła, co następuje:

"Gubernator" Wołynia Borys Klimczuk nie ukrywa swego rozdrażnienia faktem przyznania przez Radę Miejską Łucka środków finansowych na sporządzenie pomnika Stepana Bandery. Tymczasem Klimczuk nakazał przyznanie znacznie większych środków finansowych, zasobów materialnych i ludzkich, aby postawić pomnik tym, którzy w latach 40-tych ubiegłego wieku wyrzynali Ukraińców...

Wszystko staje się oczywiste po dokonaniu porównania. Właśnie to przychodzi na myśl po ostatnich działaniach i publicznych wypowiedziach przedstawicieli naszej lokalnej namiestniczej władzy. To smutne, ale prawdziwe: przedstawiciel władzy, w dodatku pochodzący z Wołyniu, który nazywany jest "kolebką UPA", wydaje się, robi wszystko, aby Wołyń się cmentarzyskiem UPA. Jak można przeobrażać się w trybuna i przywódcę wrogiego anty-ukraińskiego obozu przeciwników sporządzenia pomnika dla prawdziwego światła ukraińskiego oporu i księcia - rycerza walki  - Stepana Bandery?

Ktoś próbuje przedstawiać to jako pluralizm myśli i demokrację. Lecz czy można powoływać się na tak zwany pluralizm, aby uzasadnić swoją pogardę dla symboli narodowych? Czy współcześni i dawniejsi "bolszewicy" potrafią podać wiele przykładów pluralizmu opinii przy sporządzaniu wszelkich pomników "sowieckiej" epoki lub przy niszczenie cerkwi w tym czasie? Kto wtedy pytał o opinię zwykłego Ukraińca? Ktoś będzie znieważać i wykorzystywać, lub co gorsze - zabijać twojego ojca lub matkę, twoje dzieci, braci i siostry, twoich rodaków, a ty będziesz nazwać to demokracją i pluralizmem myśli?

Czy nie perwersyjnym masochistą będziesz po czymś tym? A czy naród - to nie jest jedna wielka rodzina? Co więcej, nie mając dotychczas takiego miejsca, nie mamy teraz prawa, by uhonorować tych bohaterów, którzy oddali życie za naszą wielką rodziną? Nie, nie będę zważał na opinię wrogów na temat tego, jak mam uczcić naszą narodową dumę!

Taki pośpiech wołyńskich apologetów reżimu Janukowycza jest zrozumiały, gdyż administracja prezydenta systematycznie przygotowywała grunt do uległości opinii publicznej wobec stronniczych decyzji sądów, które właśnie w tym czasie wydawały wyroki o zniesieniu tytułów Bohatera Ukrainy dla Bandery i Szuchewycza.

Uzasadniając swoje stanowisko w sprawie pomnika Stepana Bandery w Łucku, "duński" namiestnik na Wołyniu wyszukuje jakichś uzasadnień ekonomicznych, wygadując bzdury o odbieraniu środków na budowę ocieplanych WC i szatni dla dziewcząt w szkołach lub z budżetu na remonty dróg. To może warto spróbować wyszarpnąć spod jednego miejsca swojego "pana" (Janukowycza - tłumacz) niesławnie znany złoty sedes z WC w siedzibie prezydenta w Międzygórzu, a za uzyskane pieniądze zainstalować ogrzewanie w kilku szkolnych latrynach? To rozwiązałoby problem braku pieniędzy...

Cały ten te wyżej wymieniony histeryczny anty-ukraiński zgiełk powiązany jest z jeszcze jedną drażliwą sprawą. Jak już informowano w trakcie roboczej narady z Borysem Klimczukiem 20 czerwca tego roku, na terenie rejonu (powiatu) Luboml naszego obwodu (województwa) planowane jest uroczyste odsłonięcie uporządkowanego miejsca pamięci narodu polskiego. W szczególności chodzi o miejsca pochówków Polaków w pobliżu dawnej wsi Ostrówki, które znajdują się na terytorium sołectwa wsi Równe. Przypominam słowa Klimczuka: "Do miejsca pochówku zrobimy drogę, uporządkujemy teren. Wszystko to, co powinien zrobić cywilizowany kraj. Wyłącznie na koszt państwa ukraińskiego"- powiedział.

Polskie media już informują, że otwarcie tego miejsca odbędzie się z wielką pompą, z udziałem prezydentów obu państw. Według wstępnych informacji spotkanie początkowo miało odbyć się pod koniec sierpnia. Ale z jakichś powodów zostało rzekomo przeniesione na połowę września.

W minioną sobotę odwiedziłem to miejsce wraz z dziennikarzami i lokalnym znawcą terenu. Wielkość "uporządkowania" tego miejsca jest imponująca, robi wrażenie! Kładziona jest nowa asfaltowa droga na utwardzonym podłożu prowadząca do leśnej głuszy, w miejsce odległe gdzieś do pięciu kilometrów od wsi. Ściągnięto wielką ilość jednostek ciężkiej techniki budowlanej z całego obwodu (województwa). Wszystkie rejonowe (powiatowe) firmy budowy dróg faktycznie pracują tutaj. Pytam: "Chłopaki, skąd jesteście?". W odpowiedzi słyszę: "Manewicze, Łokacze, Kiwerce..."

Pracują tam również pracownicy kilku leśnictw. W wyniku tych działań wyrąbywane są hektary cennych gatunków drzew. Leśnicy "nie do kamery" mówią, że przedtem na takie "cięcia" otrzymywano zgodę z samego Kijowa...

U większości pracujących tutaj -  nastrój przygnębienia. Rzuca się w oczy, że nie podoba im się ani cel przedsięwzięcia, ani organizacja wszystkich prac przygotowawczych. Mieszkańcy okolicznych wsi są oburzeni, bo wciąż jeszcze żyją starsi mieszkańcy, którzy pamiętają, jak Polacy w latach 40-ych ubiegłego stulecia wyrzynali Ukraińców w okolicy. Jednak w okolicy nie ma żadnego, nawet jednego znaku pamięci, postawionego przez państwo dla uczczenia naszych rodaków zamordowanych przez Polaków w tych miejscach! A w rejonie Lubomla takich miejsc jest wiele. Teraz każdy może o tym się przekonać, przeglądając książkę "Krwawy Wołyń" Iwana Olchowskiego.

Cmentarz polski w tym miejscu - jest dosyć stary. Są tu nagrobne kamienie jeszcze z XIX wieku, nawet tablica pamiątkowa poległych w wojna polsko-sowieckiej w latach 20-ych ubiegłego wieku. W rzeczywistości jest to rodzaj zbiorowego polskiego cmentarza, gdzie Polacy z wielu wiosek z całej okolicy odbywali obrzędy pogrzebowe.

Ostatnio w tym miejscu pojawiło się wiele nowych drewnianych krzyży bez jakichkolwiek napisów na nich, które zmuszają naszych leśników do ograniczenia działań gospodarczych. Dlaczego ustawiono tak wiele krzyży i na jakich zasadach wybrane jest miejscu ich ustawienia - jeszcze dokładnie nie wiadomo. Wiadomo, że w tych miejscach zauważalne są doły, w których znajduje się wiele ludzkich kości. Według nich strona polska rzekomo ma określić liczbę Polaków zamordowanych w tym miejscu podczas ukraińsko-polskiego konfliktu w latach 40-ych ubiegłego wieku.

Powstaje pytanie, czy uzgodnione są działania Polaków na naszym terytorium, zmierzające do ustalenia liczby ofiar konfliktu, ustanowienia pomników, napisy na nich? Kto reprezentuje interesy naszej strony? Dlaczego jest to informacja niedostępna dla naszego społeczeństwa? Kiedy wreszcie nasi możnowładcy skłonią Polaków do adekwatnego uszanowania miejsc miejsca pamięci Ukraińców, którzy zginęli z rąk szowinistów polskich w czasie konfliktu polsko-ukraińskiego? Jaki przekaz informacyjny będzie zawarty w  tekście przemówienia Janukowycza podczas spotkania w tym miejscu ze swoim polskim odpowiednikiem?

Ale zamiast zająć się tymi kwestiami, obecna obwodowa (wojewódzka) władza wykonawcza, oczywiście, wysługuje się polskim i moskiewskim patronom swojego szefa, co więcej, na odwrót, działa na szkodę interesów ukraińskich. Biorąc pod uwagę, że akurat zbiega się to w czasie z kwestią sporządzenia pomnika Stepanowi Banderze - przywódcy walki przeciwko moskiewskiemu i polskiemu uciskowi narodu ukraińskiego - staje się zrozumiałe, jak wielkiego uczucie dyskomfortu doznaje  towarzysz Klimczuk, który faktycznie ponosi odpowiedzialność za budowę pomnika Polaków w rejonie (powiecie) Luboml.

Więc co, "gubernatorze", będziemy gnębić swoich dla wygody obcym? Ile kilometrów dróg komunalnych można by wyremontować i ogrzewanych ukraińskich szatni i WC zbudować w szkołach za sumę kosztów przygotowań spotkania Janukowycz na Lubomelszczyźnie? W istocie, jak u Szewczenki "I martwym, i żywym, i nienarodzonym."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz