sobota, 2 kwietnia 2011

V KOLUMNA OUN W POLSCE ?


      Od czasu powołania w Polsce IPN (Instytut Pamięci Narodowej)  ustawą z dnia 18 grudnia 1998 roku (Dz. U. Nr  155,  poz. 1016 z późn. zm.), w prasie i w Internecie ukazały się dość ostre, ale bardzo rozważne i realne, głosy krytyczne  o jego działalności. Niepokojące jest to, że te krytyczne głosy nie są przez rządzących brane pod uwagę, a IPN  - niczym  „państwo w państwie” - kompromituje Polskę i Polaków swoimi decyzjami   i postępowaniami.

      Działająca w ramach IPN Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, prawdziwych zbrodniarzy      z OUN – UPA wybiela i umarza śledztwa, prowadzi natomiast setki spraw wydumanych o nieistniejącej komunie i zbrodniarzach komunistycznych,  a często przeciwko tym, którzy walczyli z OUN – UPA.

       Takie działania są całkiem możliwe, jeżeli w IPN zatrudnieni są historycy ukraińskiego pochodzenia o poglądach probanderowskich, pokroju dr Grzegorza Motyki, który pracując w IPN w Lublinie, wydał książkę:  TAK BYŁO W BIESZCZADACH. Przedstawił w niej banderowców jako szlachetnych i  humanitarnych „partyzantów”  -przestrzegających konwencję międzynarodową -  wypuszczających wziętych do niewoli żołnierzy Wojska Polskiego, bez ich obrażania, nakarmionych i z opatrzonymi ranami, a Polskie Wojsko nazwał „ludojadami”.

      Ponieważ omawiany temat jest obszerny, dla przykładu podam tylko jedną sprawę śledczą, powadzoną przez IPN w Rzeszowie przeciwko zbrodniom UPA, których na Rzeszowszczyźnie w latach 1944 – 1948  było nie kilka a tysiące. Wiele z nich udokumentowałem i opisałem w swojej książce ZBRODNIE BEZ KARY, AP-W „Sandra” Rzeszów 2006 r.

      Śledztwo IPN o sygn. S 59/09/Zi w sprawie zbrodni przeciwko ludzkości polegające na zaplanowaniu i zorganizowaniu ataku na wsie zamieszkałe przez Polaków. Sprawa przedstawiała  się następująco:

      W nocy (o godzinie 22.00) z 4/5 października 1945 roku, sotnie UPA dowodzone przez ich dowódców: Włodzimierza Szczygielskiego ps. „Burłaka” i druga pod dowództwem Hryhoryja Jankowskiego ps. „Łastiwka”, otoczyły polskie wsie: Dylągówkę i Sietnicę. Sotnia UPA dowodzona przez Mychaiła Dudę ps. „Hromenko” otoczyła wsie Pawłokomę i Bartkówkę. Wszystkie te sotnie wchodziły w skład kurenia UPA dowodzonego przez Mychaiła Galo ps. „Konyk”, działającego w Okręgu I OUN – stanowiącym w strukturze UPA odcinek taktyczny „ŁEMKO”.

      W rezultacie tego napadu – według ustaleń IPN  -  we wsi Bartkówka zabitych zostało 11 osób, a trzy doznały trwałego kalectwa. Z innych wsi nie podano ilości ofiar w ludziach. Sotnie UPA w czasie napadu dokonały kradzieży mienia w postaci zwierząt gospodarczych, rzeczy osobistych, pieniędzy, odzieży, sprzętu gospodarstwa domowego. Spalono domy mieszkalne i budynki gospodarcze wraz ze sprzętem rolniczym i płodami rolnymi w 145 gospodarstwach.

      „Śledztwo w tej sprawie – jak podaje na swej stronie IPN – Komisja Ścigania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu w Rzeszowie – umorzono 22 lipca 2009 r., wobec braku cech zbrodni przeciwko ludzkości i przedawnienia karalności. Oceniając zebrany w toku postępowania materiał dowodowy stwierdzono, że zbrodnie popełnione przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej w Bartkówce nie noszą cech zbrodni przeciwko ludzkości w rozumieniu Art.3 ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej”.

      Czyli Kwestionariuszem nr Rz/WSR/0297, opublikowanym obok, wypełnionym przez dr Tomasza Berezę, znak akt: Sr. 1013/48 bandyta Szczygielski Włodzimierz ps. „Burłaka” – dowódca sotni UPA, został zrehabilitowany ze zbrodni na Polakach  i uzyskał w IPN Rzeszów: STATUS OSOBY REPRESJONOWANEJ PRZEZ PRL ZE WZGLĘDÓW POLITYCZNYCH. Osobami natomiast, które represjonowali „szlachetnych” bandytów, są funkcjonariusze Urzędów Bezpieczeństwa, Prokuratorzy, Sędziowie i Ławnicy, którzy prowadzili sprawy przeciwko nim i skazali prawomocnymi wyrokami,  za popełnione zbrodnie.

      Podczas gdy bandytom z UPA umarza się sprawy z braku cech ludobójstwa  i przedawnienia w rozumieniu art. 3 ustawy o IPN, to z tego samego artykułu prowadzonych jest  setki śledztw przeciwko funkcjonariuszom Urzędów  Bezpieczeństwa, za – świadome lub lekkomyślne - drobne, głupie i nieodpowiedzialne wybryki, czy nawet przestępstwa, zakwalifikowanych przez IPN jako zbrodnie komunistyczne powiązane z ludobójstwem.

      W świetle tych faktów, ślepego lub świadomego popierania przez cztery lata Wiktora Juszczenkę, który z morderców Polaków: Stepana Banderę i Romana Szuchewycza uczynił „bohaterów”, stawianie w Polsce pomników dla UPA, legalnie i nielegalnie, a rozbieranie polskich - należy sądzić, że V Kolumna OUN – w myśl jej uchwały z 22 czerwca 1990 r. -  usadowiona jest głęboko w IPN i działa bardzo aktywnie.

      Politykom, rządzącym Polską i nie zwracającym uwagi na to, co czyni IPN w Polsce – należy postawić pytanie:  kiedy obudzą się z letargu i spojrzą trzeźwo  na to, co wyprawia IPN w Rzeszowie, pozbawiony wszelkiego nadzoru i kontroli ? Żeby tylko nie było za późno i Polak nie stał się „ mądrym po szkodzie ”.   

      W swojej ocenie nie jestem odosobniony. Ostrzegał o tym dość wyraźnie w tygodniku MYŚL POLSKA jego Redaktor Naczelny Pan Jan Engelgard w artykule: INSTYUT PAMIĘCI UKRAIŃSKEJ POWSTAŃCZEJ ARMII, który w całości zamieszczam obok swojego artykułu.

      Omawiając ten temat zwracam się do naszym senatorów, którzy swoją uchwałą z 03 sierpnia 1990 r.  potępili operację wojskową „Wisła” przeciwko UPA, a także posłów, ministrów MSW i A, MON, MSZ i Edukacji, by obejrzeli film ukraiński „ŻELAZNA SOTNIA” , nakręcony w 2005 roku przez studio Ołesia Janczuka w Kijowie,  a rozpowszechniany przez Wytwórnie Filmową MEMORIAŁ w Kijowie. Jest on właśnie poświęcony sotni UPA „Hromenki”, która spaliła omawiane polskie wsie Pawłokomę i Bartkówkę. Antypolskiej podłości w tym filmie nie brakuje. Pokazana jest „bohaterska ” walka  zbrojna „Hromenki” z jednostkami wojskowymi ZSRR i Wojskiem Polskim  w naszych Bieszczadach i południowo – wschodnich terenach Polski, określanych przez OUN jako „Zakierzońskij” kraj Ukrainy, który Stalin zabrał Ukrainie i oddał Polsce.

      Ten film powstał wówczas, gdy opiekunowi banderowców Wiktorowi Juszczence polscy politycy pomogli zasiąść na stołku prezydenckim na Ukrainie i przyjmowano w Polsce z największymi honorami, obdarzono tytułem doktora honoris causa i stawiano w Polsce dla UPA pomniki. Polski film natomiast „Ogniomistrz Kaleń”, oparty na historycznej powieści płk Jana Gerharda, a dotyczący zbrodni UPA w Bieszczadach, odłożono do lamusa, by „nie urazić” W. Juszczenki i „nie zadrażniać” stosunków polsko – ukraińskich.
Taką ciemnotę wcisnął OUN polskim politykom swoją uchwałą z 22 czerwca 1990- r. i w tym Polska tkwi do dzisiejszego dnia.

       NAJWYŻSZY CZAS NA OPAMIĘTANIE PANOWIE, BO JAK DALEJ TAK BĘDZIE TO PRZYSZŁE POKOLENIA PRZEKLNĄ WAS.

                                                            
                                            Mjr  Łukasz Kuźmicz



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz